Jesienne denko
Witajcie ;)
W końcu zabrałam się za moje kosmetyczne zużycia i przygotowałam projekt denko ;) Nawet nie byłam świadoma, że aż tyle się tego uzbierało...
W takim razie zaczynamy???
Rozpocznę od kosmetyków do włosów...
W tym jesiennym czasie zużyłam dwa rodzaje szamponów od schauma firmy Schwarzkopf, które bardzo dobrze współpracowały z moimi włosami. Po każdym myciu włosy były lekkie, błyszczące i nie przetłuszczały się. Nie straszne im były wiatry, jesienne deszcze i wahania temperatur.
Dodatkowo 2 razy w tygodniu używałam odżywkę Pantene, którą oceniam bardzo pozytywnie ;)
I jeszcze jeden produkt do włosów używany przez moich mężczyzn ( małego i dużego)
Szampon nawilżający Oillan nie tylko świetnie spisuje się już od pierwszych dni życia dla bobasów, ale nawet tych starszych jak i jeszcze bardziej starszych ;) Mój mąż ma problemy skórne i ten szampon nie tylko koił jego skórę głowy, ale działam też leczniczo... Świetnie się spisał w swojej roli ;)
Teraz nadszedł czas na produkty do demakijażu twarzy i oczu.
O olejku do demakijażu od Resibo pisałam już TUTAJ. Olejek był niesamowity i radził sobie nawet z najbardziej trwałymi kosmetykami kolorowymi. Dodatkowo intensywnie nawilżał cerę, przez co zbędne już było używanie kosmetyków nawilżających.
Natomiast wygładzający olejek do demakijażu CLOCHEE całkowicie skradł moje serce... Same wspaniałości zamknięte w jednej butelce. Tak dobrego produktu nie poskąpiłyby gwiazdy Hollywood ;)
Dalej zużyłam płyny micelarne bez których nie wyobrażam sobie oczyszczania cery i ich obecności w łazience.
Nawilżający płyn micelarny 3 w 1 od Eveline był bardzo pozytywny, jednak zajmuje 3 miejsce z całej zaprezentowanej trójki. Drugie miejsce przyznaję produktowi Tołpa - bardzo delikatny i dla mnie zbyt mało skuteczny. Natomiast z całej trójki bezwzględnie przoduje płyn micelarny od Resibo, który był świetny w zakresie oczyszczania, nawilżania i pielęgnacji.
Ostatni zużyty produkt do twarzy, to delikatny żel do mycia twarzy od Green Pharmacy.
Bardzo przyjemny i stosunkowo skuteczny produkt, jednakże wachlarz produktów kosmetycznych jest tak szeroki, że raczej już do niego nie wrócę.
To teraz pora na umilacze dla ciała ;) Na pierwszy rzut produkty do kąpieli...
Żel do kąpieli od Natura Siberica był boski!!! A jak pachniał - CUDO!!! Dalej płyn do mycia i kąpieli Oillan, który świetnie spisywał się w pielęgnacji skóry mojego dziecka. Na zakończenie kilka słów o olejku piwnym do kąpieli... Z produkatmi Saela miałam pierwszy raz do czynienia. Olejek wyglądał fantastycznie, jak lane piwo z pianką na dwa palce ;) Jego aromat też pozwalał napawać się aromatem piwa, gdzie w połączeniu z ciepłą wodą w łazience unosił się delikatny chmielowy aromat - możne było złapać humorek ;))) - żartuję. Olejek bardzo dobrze oczyszczał jak i nawilżał ciało. Sama Penelopa nie poskromiła by takiej kąpieli ;) Na koniec jeszcze jeden piwny kosmetyk, czyli sól do kąpieli, która umilała kąpiel mojemu mężowi ;)
I produkt, który idealnie spisywał się w zakresie higieny intymnej od Provag - na pewno na stałe zagości w mojej łazience.
Kolejny produkt do ciała to masło od ILES DU VENT o którym pisałam już ochy i achy... Ale naprawdę jest to jeden z lepszych produktów nawilżających z jakimi miałam do czynienia...
Dalej produkty do pielęgnacji stóp, które bardzo rzadko się u mnie pojawiają, a tylko dlatego, że brak mi systematyczności w tym zakresie... Nic też dziwnego, że zbawienne okazały się...
Skarpetki od Świt Pharma zdziałały cuda dla moich zmęczonych stóp - domowe SPA w zaciszu swojej łazienki - super pomysł ;)
Perełki do kąpieli stóp od No36 bardzo pozytywne wspominam i działały łagodząco na moje stopy... A pumeks pozwala cieszyć się wygładzonymi stópkami ;)
Dalej dwa zużyte antyperspirant, bez których ani rusz ;) Ten od Fa był taki sobie. Nie do końca spasował mi jego zapach, natomiast Vichy wprost uwielbiam i nie znam lepszego antyperspirantu od niego ;)
Teraz pora na zapachy...
Lekka cytrusowa mgielka do ciała od Mariza mimo swojego niepozornego wizerunku była bardzo trwała i pięknie pachniała świeżymi nutami. Natomiast perfumy od LAMBRE Summer przenosiły mnie w czas letnich wieczorów otulone ciepłym wiatrem. Zapach świeży, pełen lekkości i bardzo trwały. Już tęsknię...
Na koniec próbki kosmetyczne...
Jak Wam się podobają moje zużytki??? Znalazłyście coś ciekawego dla siebie???
Udanego wieczoru ;)
LuxFly
W końcu zabrałam się za moje kosmetyczne zużycia i przygotowałam projekt denko ;) Nawet nie byłam świadoma, że aż tyle się tego uzbierało...
W takim razie zaczynamy???
Rozpocznę od kosmetyków do włosów...
W tym jesiennym czasie zużyłam dwa rodzaje szamponów od schauma firmy Schwarzkopf, które bardzo dobrze współpracowały z moimi włosami. Po każdym myciu włosy były lekkie, błyszczące i nie przetłuszczały się. Nie straszne im były wiatry, jesienne deszcze i wahania temperatur.
Dodatkowo 2 razy w tygodniu używałam odżywkę Pantene, którą oceniam bardzo pozytywnie ;)
I jeszcze jeden produkt do włosów używany przez moich mężczyzn ( małego i dużego)
Szampon nawilżający Oillan nie tylko świetnie spisuje się już od pierwszych dni życia dla bobasów, ale nawet tych starszych jak i jeszcze bardziej starszych ;) Mój mąż ma problemy skórne i ten szampon nie tylko koił jego skórę głowy, ale działam też leczniczo... Świetnie się spisał w swojej roli ;)
Teraz nadszedł czas na produkty do demakijażu twarzy i oczu.
O olejku do demakijażu od Resibo pisałam już TUTAJ. Olejek był niesamowity i radził sobie nawet z najbardziej trwałymi kosmetykami kolorowymi. Dodatkowo intensywnie nawilżał cerę, przez co zbędne już było używanie kosmetyków nawilżających.
Natomiast wygładzający olejek do demakijażu CLOCHEE całkowicie skradł moje serce... Same wspaniałości zamknięte w jednej butelce. Tak dobrego produktu nie poskąpiłyby gwiazdy Hollywood ;)
Dalej zużyłam płyny micelarne bez których nie wyobrażam sobie oczyszczania cery i ich obecności w łazience.
Nawilżający płyn micelarny 3 w 1 od Eveline był bardzo pozytywny, jednak zajmuje 3 miejsce z całej zaprezentowanej trójki. Drugie miejsce przyznaję produktowi Tołpa - bardzo delikatny i dla mnie zbyt mało skuteczny. Natomiast z całej trójki bezwzględnie przoduje płyn micelarny od Resibo, który był świetny w zakresie oczyszczania, nawilżania i pielęgnacji.
Ostatni zużyty produkt do twarzy, to delikatny żel do mycia twarzy od Green Pharmacy.
Bardzo przyjemny i stosunkowo skuteczny produkt, jednakże wachlarz produktów kosmetycznych jest tak szeroki, że raczej już do niego nie wrócę.
To teraz pora na umilacze dla ciała ;) Na pierwszy rzut produkty do kąpieli...
Żel do kąpieli od Natura Siberica był boski!!! A jak pachniał - CUDO!!! Dalej płyn do mycia i kąpieli Oillan, który świetnie spisywał się w pielęgnacji skóry mojego dziecka. Na zakończenie kilka słów o olejku piwnym do kąpieli... Z produkatmi Saela miałam pierwszy raz do czynienia. Olejek wyglądał fantastycznie, jak lane piwo z pianką na dwa palce ;) Jego aromat też pozwalał napawać się aromatem piwa, gdzie w połączeniu z ciepłą wodą w łazience unosił się delikatny chmielowy aromat - możne było złapać humorek ;))) - żartuję. Olejek bardzo dobrze oczyszczał jak i nawilżał ciało. Sama Penelopa nie poskromiła by takiej kąpieli ;) Na koniec jeszcze jeden piwny kosmetyk, czyli sól do kąpieli, która umilała kąpiel mojemu mężowi ;)
I produkt, który idealnie spisywał się w zakresie higieny intymnej od Provag - na pewno na stałe zagości w mojej łazience.
Kolejny produkt do ciała to masło od ILES DU VENT o którym pisałam już ochy i achy... Ale naprawdę jest to jeden z lepszych produktów nawilżających z jakimi miałam do czynienia...
Dalej produkty do pielęgnacji stóp, które bardzo rzadko się u mnie pojawiają, a tylko dlatego, że brak mi systematyczności w tym zakresie... Nic też dziwnego, że zbawienne okazały się...
Skarpetki od Świt Pharma zdziałały cuda dla moich zmęczonych stóp - domowe SPA w zaciszu swojej łazienki - super pomysł ;)
Perełki do kąpieli stóp od No36 bardzo pozytywne wspominam i działały łagodząco na moje stopy... A pumeks pozwala cieszyć się wygładzonymi stópkami ;)
Dalej dwa zużyte antyperspirant, bez których ani rusz ;) Ten od Fa był taki sobie. Nie do końca spasował mi jego zapach, natomiast Vichy wprost uwielbiam i nie znam lepszego antyperspirantu od niego ;)
Teraz pora na zapachy...
Lekka cytrusowa mgielka do ciała od Mariza mimo swojego niepozornego wizerunku była bardzo trwała i pięknie pachniała świeżymi nutami. Natomiast perfumy od LAMBRE Summer przenosiły mnie w czas letnich wieczorów otulone ciepłym wiatrem. Zapach świeży, pełen lekkości i bardzo trwały. Już tęsknię...
Na koniec próbki kosmetyczne...
Jak Wam się podobają moje zużytki??? Znalazłyście coś ciekawego dla siebie???
Udanego wieczoru ;)
LuxFly
Znam schauma Q10 miałam bardzo dawno temu ten szampon ;)
OdpowiedzUsuńSkarpetki od Świt Pharma mam i zawsze o nich zapominam, muszę w końcu je przetestować.
spore denko :)
wypróbuj ;) są świetne ;)
UsuńNieźle Ci poszło :) u mnie ten żel z GP powodował straszne napięcie skóry i jej wysuszenie :/
OdpowiedzUsuńtak ;) nazbierało się tego ;)
UsuńNie znam żadnego ze zużytych przez Ciebie kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńpewno znasz mnóstwo innych, których ja jeszcze nie znam ;)
UsuńFaktycznie trochę się uzbierało :) chcę piwny olejek!
OdpowiedzUsuńtak ;) troszkę ich było ;) Olejek piwny polecam ;)
UsuńMiałam kiedys ten micel z Tolpy i pamietam, ze bylam z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne denko ;)
OdpowiedzUsuńZ Resibo miałam krem ultranwilżający:) przyjemne denko Kasiu:)
OdpowiedzUsuń