Mio - The Activist flaming active body oil
Nadeszła pora na długo wyczekiwany przeze mnie post, który już miał pojawić się wcześniej, ale ostatnio życie nie pozwala mi na chwilę wytchnienia, dlatego dopiero dzisiaj chciałabym zaprezentować Wam niesamowity produkt, który ubóstwiałam (niestety już się skończył)...
Ostatnio pisałam Wam, że w zimowej porze roku uwielbiam stosować olejki - czy to do oczyszczania twarzy, czy też do ciała - i właśnie o jednym takim "przyjemniaczku" dzisiaj się dowiecie ;)
Olejek do ciała zamknięty jest w 30 ml pojemniku, który dozuje odpowiednią ilość produktu przy pomocy pompki.
Olejek The Activist to raj dla ciała. Kropelki olejku niczym spadające krople deszczu pokrywają moje ciało i wchłaniają się w nią pozostawiając skórę delikatną i aksamitną. Konsystencja jest bardzo przyjemna, bezbarwna, wręcz idealna do masażu przy relaksującej muzyce - czego nie omieszkałam wypróbować ;))) Dodatkowo niesamowity orzeźwiający zapach pozwala rozpieszczać nasze ciało do granic możliwości. Ten cytrusowy zapach idealnie wkomponował się w moje nuty zapachowe, które stanowiły dla mnie aromaterapię...
Oj, nie chciałam być rozrzutna przy jego stosowaniu, ale uwielbiałam wsmarowywać go w swoje ciało przez co znikał mi nie ubłagalnie, a ja tylko czekałam tylko, aby kolejne naciśnięcie pompki nie było tym ostatnim...
Olejek niesamowicie poprawił kondycję mojej skóry. Stała się ona wygładzona i ujędrniona - moje ciało spijało jego każdą kroplę, a efekty były widoczne natychmiastowo. Dodatkowo zauważyłam lepszą kondycję moich "pazurków" na ciele przez co moja radość sięgnęła już zenitu ;) Jestem nim zauroczona do granic możliwości i szkoda tylko, że cena 150zł powoduję, że zaczyna mi być ciężko na sercu... No cóż luksus kosztuje, a ten cudaczek jest tego wart.
Czy znacie ten olejek???
LuxFly
Ostatnio pisałam Wam, że w zimowej porze roku uwielbiam stosować olejki - czy to do oczyszczania twarzy, czy też do ciała - i właśnie o jednym takim "przyjemniaczku" dzisiaj się dowiecie ;)
Olejek do ciała zamknięty jest w 30 ml pojemniku, który dozuje odpowiednią ilość produktu przy pomocy pompki.
Olejek The Activist to raj dla ciała. Kropelki olejku niczym spadające krople deszczu pokrywają moje ciało i wchłaniają się w nią pozostawiając skórę delikatną i aksamitną. Konsystencja jest bardzo przyjemna, bezbarwna, wręcz idealna do masażu przy relaksującej muzyce - czego nie omieszkałam wypróbować ;))) Dodatkowo niesamowity orzeźwiający zapach pozwala rozpieszczać nasze ciało do granic możliwości. Ten cytrusowy zapach idealnie wkomponował się w moje nuty zapachowe, które stanowiły dla mnie aromaterapię...
Oj, nie chciałam być rozrzutna przy jego stosowaniu, ale uwielbiałam wsmarowywać go w swoje ciało przez co znikał mi nie ubłagalnie, a ja tylko czekałam tylko, aby kolejne naciśnięcie pompki nie było tym ostatnim...
Olejek niesamowicie poprawił kondycję mojej skóry. Stała się ona wygładzona i ujędrniona - moje ciało spijało jego każdą kroplę, a efekty były widoczne natychmiastowo. Dodatkowo zauważyłam lepszą kondycję moich "pazurków" na ciele przez co moja radość sięgnęła już zenitu ;) Jestem nim zauroczona do granic możliwości i szkoda tylko, że cena 150zł powoduję, że zaczyna mi być ciężko na sercu... No cóż luksus kosztuje, a ten cudaczek jest tego wart.
Czy znacie ten olejek???
LuxFly
nie znam go, ale z tej firmy chcę taki żel na brzuch podobno działa cuda! <3
OdpowiedzUsuńja też go nie znam, a co on ma w składzie ? ;>
OdpowiedzUsuńEhh ta cena,lubię kosmetyki z pompką.
OdpowiedzUsuńNie zaczęłam go jeszcze bo chce skończyć obecne mazidełko, nie ukrywam że narobiłaś mi nie złej ochoty:)
OdpowiedzUsuńNie znam tego olejku ale sprzedałaś mi go "Kropelki olejku niczym spadające krople deszczu pokrywają moje ciało" <3 Cena jest ale za jakość się płaci :)
OdpowiedzUsuń