Uszlachetniony olejek arganowy do oczyszczania i mycia twarzy - BIELENDA
O tym produkcie już dawno chciałam Wam napisać, tym bardziej, że jest on jedną z nagród w moim noworocznym rozdaniu ;)))
Ale chciałam go dokładnie przetestować i tak po ok. 1,5 miesiąca codziennego stosowania nadeszła pora, aby Wam o nim opowiedzieć.
W blogosferze zawrzało na jego temat i wcale mnie to nie dziwi, bo jest to ciekawe rozwiązanie na oczyszczanie twarzy, tym bardziej, że radzi sobie z tym... No właśnie jak???
W zimowym okresie moja ulubioną formą dbania o ciało są olejki. Dlatego byłam bardzo ciekawa tego produktu, który można zakupić za ok. 17,99zł w cenie regularnej.
Opakowanie jest wygodne, stabilne z bardzo praktyczną formą aplikatora z pompką, który nie tylko dozuje odpowiednią ilość produktu, ale zachowuje również aspekty higieniczne.
Przeźroczysta butelka pozwala kontrolować zużycie kosmetyku.
Olejek nie jest gęsty, ma formę płynną, która jest w złotym, miodowym odcieniu i przepięknie, delikatnie pachnie. Ten zapach przywodzi mi na myśl zapach oliwki, takiej waniliowej i delikatnie słodkiej...
Wszystkich na pierwsze spojrzenie na skład produktu przeraża parafina - i to na pierwszym miejscu i przyznam się szczerze, że mnie również to odepchnęło. Jednak podczas użytkowania nie wpływa to negatywnie na moje odczucia i efekty jakie są widoczne na mojej cerze.
Olejek w połączeniu z wodą zamienia się w białe mleczko, które mimo tego, że producent opisuje jako piankę - pianki nie przypomina i nie pieni się.
Ja demakijaż rozpoczynam od oczyszczenia cery płynem micelarnym, a następnie sięgam po ten produkt. Jego stosunkowo tłusta konsystencja powodowała, że byłam pełna obaw, czy na pewno domyje on i oczyści moją cerę, bo miałam wrażenie, że bardziej ją rozmazuje... Dlatego sięgałam znów po płatek kosmetyczny nasączony płynem micelarnym, aby doczyścić twarz. I co mogłam zauważyć??? Że jest on czysty!!!
Od tej pory zaufałam temu produktowi i ciesze się każdego dnia z czystej, świeżej, a dodatkowo nawilżonej i nie ściągniętej skóry.
A Wy miałyście okazję go wypróbować???
Życzę Wam udanego dnia!!! Dziś już piątek ;)))
LuxFly
Ale chciałam go dokładnie przetestować i tak po ok. 1,5 miesiąca codziennego stosowania nadeszła pora, aby Wam o nim opowiedzieć.
W blogosferze zawrzało na jego temat i wcale mnie to nie dziwi, bo jest to ciekawe rozwiązanie na oczyszczanie twarzy, tym bardziej, że radzi sobie z tym... No właśnie jak???
W zimowym okresie moja ulubioną formą dbania o ciało są olejki. Dlatego byłam bardzo ciekawa tego produktu, który można zakupić za ok. 17,99zł w cenie regularnej.
Opakowanie jest wygodne, stabilne z bardzo praktyczną formą aplikatora z pompką, który nie tylko dozuje odpowiednią ilość produktu, ale zachowuje również aspekty higieniczne.
Przeźroczysta butelka pozwala kontrolować zużycie kosmetyku.
Olejek nie jest gęsty, ma formę płynną, która jest w złotym, miodowym odcieniu i przepięknie, delikatnie pachnie. Ten zapach przywodzi mi na myśl zapach oliwki, takiej waniliowej i delikatnie słodkiej...
Wszystkich na pierwsze spojrzenie na skład produktu przeraża parafina - i to na pierwszym miejscu i przyznam się szczerze, że mnie również to odepchnęło. Jednak podczas użytkowania nie wpływa to negatywnie na moje odczucia i efekty jakie są widoczne na mojej cerze.
Olejek w połączeniu z wodą zamienia się w białe mleczko, które mimo tego, że producent opisuje jako piankę - pianki nie przypomina i nie pieni się.
Ja demakijaż rozpoczynam od oczyszczenia cery płynem micelarnym, a następnie sięgam po ten produkt. Jego stosunkowo tłusta konsystencja powodowała, że byłam pełna obaw, czy na pewno domyje on i oczyści moją cerę, bo miałam wrażenie, że bardziej ją rozmazuje... Dlatego sięgałam znów po płatek kosmetyczny nasączony płynem micelarnym, aby doczyścić twarz. I co mogłam zauważyć??? Że jest on czysty!!!
Od tej pory zaufałam temu produktowi i ciesze się każdego dnia z czystej, świeżej, a dodatkowo nawilżonej i nie ściągniętej skóry.
A Wy miałyście okazję go wypróbować???
Życzę Wam udanego dnia!!! Dziś już piątek ;)))
LuxFly
Nie miałam okazji go używać,ale kusi :)
OdpowiedzUsuńjest boski!
UsuńU mnie powodował syfy, parafina nie u każdego się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńto prawda... u mnie na szczęście nie...
UsuńMiałam na niego ochotę, ale właśnie zobaczyłam tą parafinę i odłożyłam go na bok. Chyba czas po niego sięgnąć i przekonać się na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńdaj znać jak się u Ciebie sprawdzi ;)
UsuńNie kupiłam ze względu na parafinę w składzie, mam ochotę kupić olejek myjący z BU :)
OdpowiedzUsuńooo... o nim nie słyszałam ;)
UsuńDo tej pory używałam olejku arganowego tylko na włosy, ponieważ do tego celu spisuję się idealnie. Zaciekawiłaś mnie tym produktem! Zerknę na niego i pewnie się skuszę :D
OdpowiedzUsuńMam go, ale boje sie go przez ta parafine bo mi rzeź na twarzy moze zrobić, ale wyprobuje! Z olejków to ja chce ten z biochemii urody wypróbować. Tez musisz jak spodobała ci sie taka metoda demakijażu : ) podobno jest najlepszy!
OdpowiedzUsuń