Karolcia i Witaj Karolciu - Maria Krüger
Witajcie ;)
Dzisiaj zabieram Was ze sobą w sentymentalną podróż do przeszłości... A wszystko to za sprawą książki, tak dobrze znanej z lat dzieciństwa - Karolcia...
W związku z tym, że mój synek od września poszedł do szkoły z przyjemnością sięgam po książki, które sama pamiętam z lat dzieciństwa... Karolcia jest właśnie jedną z nich...
Tytułowa bohaterka to pomysłowa dziewczynka, która za sprawą niebieskiego koralika, a w drugiej części niebieskiej kredki może spełniać swoje marzenia i realizować wszystkie wypowiedziane życzenia... Czytając tę książkę znów przeniosłam się o ponad dwadzieścia lat wstecz... Jednakże w mojej wyobraźni kreowały już się inne marzenia... te dorosłe, które czekają na spełnienie... Natomiast mój synek wizualizował swoje, te dziecinne, tak piękne i czyste...
Najwspanialsze jest to, że ta książka pokazuje wzorce tak potrzebne w dzisiejszych czasach, gdy w większości nasze dzieci otoczone są elektroniką i niestety nawet w wielu bajkach - prezentowane są postawy agresji i egoizmu...
Dzięki "Karolci", która mogła spełniać wszystkie swoje marzenia, mimo to nie myślała tylko o sobie, ale również o swoich kolegach, czy też cierpiących w szpitalu dzieciach w tak prosty, dziecinny sposób uczy empatii, wrażliwości i umiejętności dzielenia się z innymi... Te wzorce są godne naśladowania i bardzo dużo uczą społecznych relacji...
Dziecko w każdym zakamarku może odkryć samego siebie... Mój synek podczas lektury bardzo często przywodził na myśl swoje wspomnienia, opowiadał o sprawach, o których ja nawet nie wiedziałam... Dlatego też ten czas spędzony z dzieckiem i książką owocuje nie tylko wspólnymi chwilami, ale również głębszym poznawaniem siebie i tworzeniem wspólnych relacji...
Przyjemności dostarcza język, w którym jest napisana książka... Odznacza się prostotą, ale też atrakcyjnością.. i błędami ortograficznymi???
Nie, nie... ;) To tylko specjalnie wkomponowany tekst, który ma wytłumaczenie w dalszej części książki ;) Ale czujności w tej książce nie da się uśpić ;) Zresztą nic dziwnego, skoro przygody głównych bohaterów są tak interesujące, że każde dziecko słucha ich z otwartą buzią ;)
Przed rozpoczęciem czytania zastanawiałam się, czy uda mi się zatopić się na nowo w tej książce i poczuć panujący tam klimat... Tak.. Udało się i to już po pierwszych stronach ;) Przypomnieć sobie lata dzieciństwa, to piękne uczucie... To niesamowita przygoda znów poczuć się jak małe dziecko i oddać się tym beztroskim chwilą...
Cała pozycja książkowa składa się z dwóch części Karolci... Umieszczone tam rysunki, proste i takie prawdziwe pozwalają wyobrazić sobie dziecku ich charakterystyczny wygląd nie zakłócając przy tym dziecinnego patrzenia na świat.
Jak miło jest powspominać swoje lata dzieciństwa i znów na nowo przeżyć te same przygody, tylko już w obecności swojego dziecka... ;)))
Ja jestem zachwycona i z sentymentem wracam do tych lat..
Pozdrawiam
LuxFly
Dzisiaj zabieram Was ze sobą w sentymentalną podróż do przeszłości... A wszystko to za sprawą książki, tak dobrze znanej z lat dzieciństwa - Karolcia...
W związku z tym, że mój synek od września poszedł do szkoły z przyjemnością sięgam po książki, które sama pamiętam z lat dzieciństwa... Karolcia jest właśnie jedną z nich...
Tytułowa bohaterka to pomysłowa dziewczynka, która za sprawą niebieskiego koralika, a w drugiej części niebieskiej kredki może spełniać swoje marzenia i realizować wszystkie wypowiedziane życzenia... Czytając tę książkę znów przeniosłam się o ponad dwadzieścia lat wstecz... Jednakże w mojej wyobraźni kreowały już się inne marzenia... te dorosłe, które czekają na spełnienie... Natomiast mój synek wizualizował swoje, te dziecinne, tak piękne i czyste...
Najwspanialsze jest to, że ta książka pokazuje wzorce tak potrzebne w dzisiejszych czasach, gdy w większości nasze dzieci otoczone są elektroniką i niestety nawet w wielu bajkach - prezentowane są postawy agresji i egoizmu...
Dzięki "Karolci", która mogła spełniać wszystkie swoje marzenia, mimo to nie myślała tylko o sobie, ale również o swoich kolegach, czy też cierpiących w szpitalu dzieciach w tak prosty, dziecinny sposób uczy empatii, wrażliwości i umiejętności dzielenia się z innymi... Te wzorce są godne naśladowania i bardzo dużo uczą społecznych relacji...
Dziecko w każdym zakamarku może odkryć samego siebie... Mój synek podczas lektury bardzo często przywodził na myśl swoje wspomnienia, opowiadał o sprawach, o których ja nawet nie wiedziałam... Dlatego też ten czas spędzony z dzieckiem i książką owocuje nie tylko wspólnymi chwilami, ale również głębszym poznawaniem siebie i tworzeniem wspólnych relacji...
Przyjemności dostarcza język, w którym jest napisana książka... Odznacza się prostotą, ale też atrakcyjnością.. i błędami ortograficznymi???
Nie, nie... ;) To tylko specjalnie wkomponowany tekst, który ma wytłumaczenie w dalszej części książki ;) Ale czujności w tej książce nie da się uśpić ;) Zresztą nic dziwnego, skoro przygody głównych bohaterów są tak interesujące, że każde dziecko słucha ich z otwartą buzią ;)
Przed rozpoczęciem czytania zastanawiałam się, czy uda mi się zatopić się na nowo w tej książce i poczuć panujący tam klimat... Tak.. Udało się i to już po pierwszych stronach ;) Przypomnieć sobie lata dzieciństwa, to piękne uczucie... To niesamowita przygoda znów poczuć się jak małe dziecko i oddać się tym beztroskim chwilą...
Cała pozycja książkowa składa się z dwóch części Karolci... Umieszczone tam rysunki, proste i takie prawdziwe pozwalają wyobrazić sobie dziecku ich charakterystyczny wygląd nie zakłócając przy tym dziecinnego patrzenia na świat.
Jak miło jest powspominać swoje lata dzieciństwa i znów na nowo przeżyć te same przygody, tylko już w obecności swojego dziecka... ;)))
Ja jestem zachwycona i z sentymentem wracam do tych lat..
Pozdrawiam
LuxFly
No cześć :)
OdpowiedzUsuńPamiętam książkę z dzieciństwa. Dla mnie samo zakończenie było strasznie smutne. Ten koralik , który potrafił rozmawiać ludzkim głosem nagle przestał istnieć, zamienił się zdaję w jakąś kropelkę wody, która zaraz zniknęła. Wszyscy byli zadowoleni tylko koraliczka załatwiono na amen. Bardzo mi się ten koniec nie podobał
OdpowiedzUsuńMarta