Zaróżowiłam się... - Róż do policzków Celia nr 3
Witajcie,
Gdy pierwsze promyki słońca zagościły nad krakowskim niebem zatęskniłam za wiosną... No cóż w marcu jak w garncu i po słońcu znów zaczęło prószyć śniegiem, ale to nie osłabiło mojej ochoty na poczucie świeżości, kolorów i pierwszych zwiastunów wiosny...
Dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po róż do policzków od Celii nr 3, który zakupiłam jakiś czas temu w Biedronce za ok. 6 zł i o którym zapomniałam...
Róż zapakowany był w kartonowe pudełeczko, a sam produkt zamknięty jest w okrągłym, plastikowym opakowaniu z elementami kwiatu - gustowny czy bardziej babciny - to już kwestia indywidualna, choć mi kojarzy się on z moją mamą...
Ja posiadam nr 3 i jest to róż w dosyć żywym odcieniu ze sporą ilością brokatu, który po nałożeniu ożywi każdą cerę i nada jej blasku.
Jest on dosyć sypki, dlatego z łatwością aplikuje się go na twarzy, ale trzeba być stosunkowo ostrożnym podczas aplikacji, gdyż już od pierwszego muśnięcia nim staje się widoczny na twarzy i można łatwo przesadzić z intensywnością...
Róż nie pyli się, nie osypuje i nie pozostawia smug czy plam. Bardzo dobrze się z nim pracuje i dobrze się rozciera pozostawiając świeży, dziewczęcy i rozjaśniony makijaż.
Utrzymuje się całkiem nieźle i przez cały dzień ładnie prezentuje się na twarzy.
A Wy znacie tą różową perełkę??? Ja bardzo polubiłam kosmetyki z Celii i z ochotą po nie sięgam. Szkoda, że z dostępnością nie jest tak łatwo, ale można wyszperać je w różnych zakątkach ;)
Korzystając z okazji przypominam Wam również o moim rozdaniu ;)
Pozdrawiam
LuxFly
Gdy pierwsze promyki słońca zagościły nad krakowskim niebem zatęskniłam za wiosną... No cóż w marcu jak w garncu i po słońcu znów zaczęło prószyć śniegiem, ale to nie osłabiło mojej ochoty na poczucie świeżości, kolorów i pierwszych zwiastunów wiosny...
Dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po róż do policzków od Celii nr 3, który zakupiłam jakiś czas temu w Biedronce za ok. 6 zł i o którym zapomniałam...
Róż zapakowany był w kartonowe pudełeczko, a sam produkt zamknięty jest w okrągłym, plastikowym opakowaniu z elementami kwiatu - gustowny czy bardziej babciny - to już kwestia indywidualna, choć mi kojarzy się on z moją mamą...
Ja posiadam nr 3 i jest to róż w dosyć żywym odcieniu ze sporą ilością brokatu, który po nałożeniu ożywi każdą cerę i nada jej blasku.
Jest on dosyć sypki, dlatego z łatwością aplikuje się go na twarzy, ale trzeba być stosunkowo ostrożnym podczas aplikacji, gdyż już od pierwszego muśnięcia nim staje się widoczny na twarzy i można łatwo przesadzić z intensywnością...
Róż nie pyli się, nie osypuje i nie pozostawia smug czy plam. Bardzo dobrze się z nim pracuje i dobrze się rozciera pozostawiając świeży, dziewczęcy i rozjaśniony makijaż.
Utrzymuje się całkiem nieźle i przez cały dzień ładnie prezentuje się na twarzy.
A Wy znacie tą różową perełkę??? Ja bardzo polubiłam kosmetyki z Celii i z ochotą po nie sięgam. Szkoda, że z dostępnością nie jest tak łatwo, ale można wyszperać je w różnych zakątkach ;)
Korzystając z okazji przypominam Wam również o moim rozdaniu ;)
Pozdrawiam
LuxFly
Też mam róż Celia :) bardzo go polubiłam!
OdpowiedzUsuńbrokat trochę zniechęca, bo jednak wolę jak ma w sobie pył : ) ale kolor ma bardzo ładny
OdpowiedzUsuńPodoba mi się odcień tego różu :o)
OdpowiedzUsuńmi bardziej pasują bronzery:)
OdpowiedzUsuńNie używam codziennie różu, ale ostatnio sięgam często po Bell :)
OdpowiedzUsuń