Afrykańskie dobro... - Masło SHEA Duafe
Wszystko co naturalne warte jest uwagi... Dlatego też nie mogłabym Wam nie napisać a organicznym maśle Shea, które skradło moje serce...
Masełko firmy DUAFE zamknięte jest w plastikowym opakowaniu z widniejącym logo firmy. Sam symbol grzebienia umieszczony na wieczku opakowania nawiązuje nie tylko do symboli Adinkra, ale stanowi również odzwierciedlenie kobiecych cnót: empatii, ostrożności, delikatności i roztropności.
Używając ten kosmetyk mam zawsze odczucie, że wszystkie te cnoty zostały w tym słoiczku zmieszane i zamknięte, a ja otwierając go nawet kilka razy dziennie mogę przypominać sobie o nich...
Konsystencja samego masła jest bardzo delikatna... Przypomina mi piankowy mus, który z łatwością się aplikuje a w zetknięciu z ciepłem skóry roztapia się i zostaje przez nią wchłonięta...
Zapach jest subtelny... O słodkiej maślano - orzechowej nucie. Jest bardzo ciekawy i wyważony...
Sam produkt urzekł mnie swoją prototą z jednej strony, a bogactwem właściwości z drugiej...
Masełko ma wiele zastosowań i tak go wykorzystuję... Idealnie nadaje się jako balsam do ust, które stają się maksymalnie nawilżone, ujędrnione i wygładzone... Stosuję go również na miejsca problematyczne, dzięki czemu wygładza moją skórę, głęboko ją nawilża i uelastycznia. Idealnie działa na przesuszone partie mojego ciała, a od momentu używania go problem suchości i szorstkości skóry został zniwelowany. Rewelacyjnie spełnia się w roli kremu pod oczy, gdzie idealnie nawilża i wygładza delikatną w tym miejscu powłokę skóry.
Ze względu na swoją naturalność idealnie sprawdza się jako cienka warstwa nawilżenia na skórę mojego synka, a także wypróbowałam go na przesuszoną skórę głowy mojego męża i efekty były widoczne natychmiastowo ;)))
Ja jestem zakochana w tym produkcie i ogromnie się cieszę, że mogłam taki "cud natury" wypróbować ;)))
Zapraszam Was również na rozdanie, które trwa jeszcze do końca tygodnia na moim blogu - KLIK ;)))
Pozdrawiam
LuxFly
Masełko firmy DUAFE zamknięte jest w plastikowym opakowaniu z widniejącym logo firmy. Sam symbol grzebienia umieszczony na wieczku opakowania nawiązuje nie tylko do symboli Adinkra, ale stanowi również odzwierciedlenie kobiecych cnót: empatii, ostrożności, delikatności i roztropności.
Używając ten kosmetyk mam zawsze odczucie, że wszystkie te cnoty zostały w tym słoiczku zmieszane i zamknięte, a ja otwierając go nawet kilka razy dziennie mogę przypominać sobie o nich...
Konsystencja samego masła jest bardzo delikatna... Przypomina mi piankowy mus, który z łatwością się aplikuje a w zetknięciu z ciepłem skóry roztapia się i zostaje przez nią wchłonięta...
Zapach jest subtelny... O słodkiej maślano - orzechowej nucie. Jest bardzo ciekawy i wyważony...
Sam produkt urzekł mnie swoją prototą z jednej strony, a bogactwem właściwości z drugiej...
Masełko ma wiele zastosowań i tak go wykorzystuję... Idealnie nadaje się jako balsam do ust, które stają się maksymalnie nawilżone, ujędrnione i wygładzone... Stosuję go również na miejsca problematyczne, dzięki czemu wygładza moją skórę, głęboko ją nawilża i uelastycznia. Idealnie działa na przesuszone partie mojego ciała, a od momentu używania go problem suchości i szorstkości skóry został zniwelowany. Rewelacyjnie spełnia się w roli kremu pod oczy, gdzie idealnie nawilża i wygładza delikatną w tym miejscu powłokę skóry.
Ze względu na swoją naturalność idealnie sprawdza się jako cienka warstwa nawilżenia na skórę mojego synka, a także wypróbowałam go na przesuszoną skórę głowy mojego męża i efekty były widoczne natychmiastowo ;)))
Ja jestem zakochana w tym produkcie i ogromnie się cieszę, że mogłam taki "cud natury" wypróbować ;)))
Zapraszam Was również na rozdanie, które trwa jeszcze do końca tygodnia na moim blogu - KLIK ;)))
Pozdrawiam
LuxFly
Uwielbiam shea <3
OdpowiedzUsuńJuż mi się podoba :D a nawet go nie znam
OdpowiedzUsuńbardzo lubię masło shea :)
OdpowiedzUsuńCzas zaopatrzyć się na lato :)
OdpowiedzUsuńLubię masełko shea :o)
OdpowiedzUsuń